Dzień ucieka mi za dniem i nie mam chwilki by przysiąć spokojnie przed komputerem.
Może ten tydzień będzie spokojniejszy i uda mi się pokazać kilka nowych rzczy.
Tymczasem na szybko zaległy konik morski mojej Paulinki. Kiedyś szyłam podobnego dla małego Olka i Paula przypomniała sobie o nim po kilku miesiącach. Musiałam więc uszyć kolejnego :)
A ta podusia powędrowała do Wojtka, kolegi Paulinki. Taki prosty samochodzik ale moim zdaniem ma swój urok :)
Pozdrawiam wszystkich zaglądających :) Życzę spokojnego weekendu, ja niestety spędzam go w pracy :(
I samochod i bardzo fajne... swoja droga pamiec dzieci mnie zawsze zaskakuje i zachwyca
OdpowiedzUsuńoj ten konik jest nadal z nami :) i daje radę po takich tłamszeniach i ślinieniach nadal wyglada jak konik ;)
OdpowiedzUsuńa poducha swietna- urok tkwi w prostocie ;)
konik jest świetny!
OdpowiedzUsuńkolejne cudne rzeczy :)
OdpowiedzUsuńŚliczny konik, samochodzik najprostszy - zawsze najlepszy :)
OdpowiedzUsuń